Przychodnia Weterynaryjna Bartosz Podczasiak

Absolutnie nie polecam. W lutym 2024 wraz z córką oddałyśmy do kastracji 2 pieski rasy Chihuahua. Przywiozłyśmy je o godz. 9 rano tak jak nam kazano. Myślałyśmy, że od razu zostaną poddane zabiegowi. Niestety zamknięto je w klatkach na kilka godzin, To są pieski bardzo bojaźliwe, jeden do tego stopnia, że reaguje agresywnie i córka musiała zanieść go do klatki. To co zobaczyła spowodowało, że wyszła zapłakana. W klatkach znajdowały się inne zwierzątka bardzo wystraszone. Mojego pieska pani oderwała ode mnie siłą i zabrała. Byłyśmy w szoku, sparaliżowało nas, wyszłyśmy zapłakane. Zwierzęta cierpią w tych klatkach, nie wiedzą co ich czeka, czy po nie wrócimy. To jest dla nich ogromna trauma. Ale niestety pana Podczasiaka to nie obchodzi. Przez kilka godzin dzwoniłyśmy z pytaniem, czy wszystko dobrze, czy możemy odebrać pieski i jedyne co usłyszałyśmy to - odbiór o godz. 15. W końcu odebrałyśmy. Pieski były w takim szoku, że do końca dnia i przez całą noc nie dawały w ogóle oznak życia. Po nieprzespanej nocy pojechałyśmy na kontrolę. Zapytałam, czy nie lepiej przywozić od razu na zabieg, żeby zaoszczędzić stresu siedzenia w klatkach. Pan Podczasiak się wściekł. Pierwsza jego reakcja była do asystentki "daj im wypis i niech idą", a kolejne do mnie "to nie pies ma problemy psychiczne tylko pani". Następnie dosłownie rzucił moim pieskiem na stół do badania i wbił termometr z taką siłą, że pies odskoczył. Wtedy nie wytrzymałam i zaczęłam krzyczeć, żeby nie rzucał moim psem. Wywiązała się awantura, niestety nasze argumenty nie trafiały do pana Podczasiaka, był w szale. Na drugi dzień podczas wizyty kontrolnej żona pana Podczasiaka zapytała, czy przemyślałyśmy temat. Zapytałam : a Wy ? Czyli nadal nie rozumieją jak ogromną krzywdę robią zwierzętom trzymając je godzinami w klatach. Na jaki stres narażają ich właścicieli. To nie jest przychodnia tylko warsztat pracy. Zero empatii, zero szacunku i miłości do zwierząt. Ale co tam, najważniejsze, że pan Podczasiak skasował 1300 z