PAN Instytut Katalizy i Fizykochemii Powierzchni

Nie polecam Szacownego Instytutu na miejsce studiów doktoranckich. Pod koniec września 2006 zdałem egzamin wstępny i myślałem że sprawa załatwiona będę pisać doktorat. Jednak już 2 tygodnie po rozpoczęciu studiów zaczęły się problemy. Najpierw gdy jadłem w stołówce obiad przysiadł się portier pan Podsiadło. Natychmiast ocenił że nieprawidłowo trzymam łyżkę i rękami usiłował wymusić u mnie prawidłowy chwyt. Ponieważ okazałem się opornym uczniem napluł mi do zupy i powiedział Jedz Smaczne. Odstąpiłem od konsumpcji a ponieważ zrobił tak jeszcze 2 razy zrezygnowałem z jedzenia posiłków w tej knajpie. Tego nie sprawdzano na egzaminie.Miałem także problemy z wychodzeniem z budynku po zajęciach. Drzwi otwierał pan Podsiadło. Musiałem ładnie prosić żeby je otworzył a jak się buntowałem groził że wezwie patrol interwencyjny. W ten sposób spędzałem zwykle ponad 10 minut po wewnętrznej stronie drzwi. Często kazał mi się rozbierać obmacywał i pieszczotliwie nazywał mnie ślepą Gienią. Na moje skargi pani Renata Tokarz Sobieraj reagowała To Sam Pan Sobie Nie Poradzi Z Panem Podsiadłem?? Tego też nie sprawdzano na egzaminie. Moje telefony na 997 nic nie dawały informowano mnie że to obiekt uczelni i żeby zwrócić się do kierownika. Mój opiekun Andrzej Stokłosa powiedział mi Był Pan Słabym Studentem Na UJ I Niech Pan Za Wiele Nie Oczekuje.W rezultacie nauka nie wchodziła mi do głowy nawet chetnemu do opieki nade mną Piotrowi Kowalskiemu z PK nie odpowiedziałem na żadne pytanie z chemii organicznej która była moją najmocniejszą stroną i można mnie było na koniec 1 roku zwolnić z powodu braku opiekuna. Uwaga przyszli doktoranci! Do Instytutu Katalizy PAN przyjeżdża się własnym samochodem. Pewnego dnia gdy szedłem wąską ulicą Niezapominajek lekko potrącił mnie swoim polonezem jeden z doktorantów. Na tyle żebym się przewrócił. Po czym powiedział mi jak wyżej. X