Indywidualna Praktyka Lekarska Piotr Pilarski

Pan Doktor odmówił mi wykonania badania, twierdząc, ze wykorzystuje okazje przychodząc na nocna opiekę ze zwykłym kaszlem. Moje objawy z dnia na dzień się nasilały, mocny kaszel, ból całego ciała, mięśni, kości, silna duszność. Rok wcześniej przeszłam zatorowość, a 2 lata wcześniej obu płuc, jednak mój wywiad nie zainteresował pana doktora. Stwierdził, ze jeśli się dusze to mam iść na sor. Zapytałam czy może być to zapalenie płuc, odpowiedział ze na pewno nie, ponieważ nie mam gorączki, odpowiedziałam, ze to bzdura i to, ze zapalenie płuc bywa bezobjawowe, bezgorączkowe to podstawowa wiedza. Pan doktor zszokował mnie drugi raz mówiąc, ze przy zatorowości płucnej nie występuje duszność. Jest to kolejna bzdura. Głównym objawem jest właśnie silna duszność. Zapytałam czy ma zamiar mnie osłuchać, odpowiedział, ze nie. Po tygodniu mój stan pogorszył się na tyle, ze wylądowałam na sorze, ponieważ miałam krwioplucie i straszny ból mięśni i stawów, który utrudniał mi nawet wejście po schodach. Lekarze wykonali mi badanie z krwi na obecność D dimerow czyli wskaźników zapalnych przy zatorach płucnych, wyszły one bardzo podwyższone, wiec następnie wykonali mi tomografie. Tomografia wyszła bardzo zle, całe płuca były w stanach zapalnych, guzkach itd. Lekarze podejrzewali nawet gruźlicę. Byłam kilka dni z tego powodu w izolacji szpitalnej. Drugiego dnia pobytu w szpitalu wykonano mi bronchoskopie, która wykluczyła gruźlicę. Po kilku dniach w wynikach z krwi wyhodowano mi bardzo ciężka bakterie. Pałeczkę grypy. Powoduje ona ciężkie zapalenie płuc, zapalenie opon rdzeniowo mózgowych oraz sepsę. Spędziłam 6 dni w szpitalu z powodu ciężkiego bakteryjnego zapalenia płuc. Niestety Pan Doktor od razu je wykluczył z powodu braku gorączki. W skrócie opisałam moja historie i zastanawiam się jak lekarz może w taki sposób postępować. Lekceważyć pacjenta. Nie chcieć go nawet osłuchać. Przez pana doktora doznałam uszczerbku na zdrowiu. Mogło to się dla mnie tragicznie zakończyć.

Ten Pan to nie powinien nazywać się lekarzem. Zięć z poszedł do niego bo źle się czuł a on beż żadnego badania stwierdzil, że to jakiś wirus. Po wyjściu od niego pooszliśmy na SOR i okazało się że ciśnienie 180/120 . Ponownie nas wysłali do tego lekarza po uprzednim poinformowaniu go przez SOR a on z pretensjami ,dlaczego ponownie przyszliśmy. Nic nie podał tylko miał pretensję jakby siedział tam za karę. Na końcu zięć i tak został przyjęty na Sorze. Pani Pilarski jest Pan od tego żeby leczyć ludzi,a jak się Panu znudziło to zmień Pan zawód albo idź na emeryturę. Żenada totalna.Gwiazdka 1 bo musiałam zaznaczyć a tak to poniżej skały.