Kolejna próba uzyskania dokumentacji technicznej budynku odkąd pierwszy raz o nią poprosiłam na początku października .pofatygowałam się osobiście do biura Actum. Usłyszałam, że nie przekazał jej poprzedni administrator, że budynek jest stary, że mogę uzyskać dokumentację w wydziale architektury, że dokumentacja, której oczekuję (projekt instalacji sanitarnej) nie jest niezbędny do zarządzania budynkiem, że administrator nie ma obowiązku przechowywać tej dokumentacji, bo to obowiązek zarządu wspólnoty a nie administratora, że nie podoba się paniom mój ton po tym jak podniosłam go w dyskusji na temat „po co mi ta dokumentacja”, „co pani chce tam zobaczyć”, egzaminowaniu mnie, czy wiem, co w ogóle zawiera dokumentacja instalacji sanitarnej. Po wielokrotnym odwoływaniu się przeze mnie do przepisów (prowadzenie dokumentacji mają w ofercie!), że skoro zarząd wspólnoty powierzył Actum administrację, to również dokumentacja projektowa musi być kompletna do wglądu przez mieszkańców w końcu zapytałam, czy mam przyjść z prawnikiem, aby to wytłumaczyć. Jedna z pań stwierdziła, że każdy jest prawnikiem w pewnym zakresie. Usiłowałam potwierdzić, czy ta pani jest prawnikiem i zapytałam, czy jest certyfikowanym prawnikiem, czy tylko samozwańczym. Następnie pani przedrzeźniała mnie, że użyłam słowa „certyfikat” mimo że się poprawiłam tłumacząc, że na co dzień często posługuję się językiem angielskim, stąd ta terminologia, której użyłam. Pani natychmiast pochwaliła się, że ona zna francuski, co nie było przedmiotem mojego zainteresowania, więc wracając do tematu kolejny raz zapytałam, kiedy otrzymam do wglądu dokument, o który proszę. Pani stwierdziła, że nie lubi rozmawiać z osobami, które zachowują się jak ja i że ponoć pokazuję swoim zachowaniem na jak niskim poziomie jestem. Zanim zaczęłam dopytywać o konkretny element dokumentacji, której brakowało, spędziłam godzinę na samodzielnym przeglądaniu wszystkich teczek, z czego większość w opłakanym stanie, z fruwającymi stronami.